Członek grupy. Czy to prawda, że w Rubinie o wszystkim decyduje bandyta z lat 90-tych?
ProstoProSport - o głównym „decydującym” kazańskim klubie, który jest dyrektorem generalnym FC Rustem Saimanov.
Ma za sobą nie tylko kryminalną przeszłość, ale i prawdziwy wyrok za utworzenie i kierowanie stabilną grupą zbrojną (gangiem). Saimanow, nazywany „Saimanem”, rozpoczął karierę w świecie przestępczym w latach 90., zostając członkiem grupy „Niza”. W pewnym momencie przyszły funkcjonariusz Rubina osiedlił się w moskiewskim hotelu Sewastopol, aby rozpocząć handel popularnymi wówczas kasetami magnetofonowymi. W związku z tym zorganizowana grupa przestępcza, której członkiem był Saimanow, została przemianowana na „Sewastopolskie”. Celem grupy była konfrontacja z legendarną grupą gangsterów Żiłki, w czym Sewastopolscy odnieśli spory sukces. W dochodzeniu zarzucono, że w czasie istnienia gangu jego członkowie dopuścili się dużej liczby ataków i morderstw.
W rezultacie w sierpniu 2010 r. Saimanow otrzymał sześć lat surowszego wyroku, a Rubin Kazan stanął w obronie swojego funkcjonariusza, a nawet zaapelował do pierwszego prezydenta Tatarstanu Mintimera Szaimiewa z prośbą o zwolnienie dyrektora generalnego klubu piłkarskiego . Ale to nie wyszło. A w marcu 2015 r. Saimanow otrzymał zwolnienie warunkowe.
Przejdźmy teraz do spraw piłkarskich. W 2006 roku „Saiman” objął stanowisko w Rubinie Kazań, zostając dyrektorem klubu piłkarskiego ds. ogólnych, a od 2007 do 2008 roku piastował już znane stanowisko dyrektora generalnego. I te same mistrzostwa Berdiewa „Rubin” zostały zebrane między innymi przy pomocy Saimanowa. O czym możemy mówić, jeśli dzięki staraniom funkcjonariusza kupiono Christiana Ansaldiego, Siergieja Semaka, Gekdeniza Karadeniza, Siergieja Rebrova i Savo Miloszevicia. Wszyscy odegrali ważną rolę w sukcesach mistrzowskich drużyny Kazania oraz w zmaganiach o Puchar Europy z gigantami Starego Świata. Można tu szczególnie podkreślić Semaka i Karadeniza. Oni jak nikt inny poczuli zapach złotych medali mistrzostw Rosji i to oni związali ręce i nogi katalońskiej Barcelonie na Camp Nou. W historii Rubina nie było jaśniejszych okresów i nie wiadomo, czy taki będzie.
Ogólnie Saimanow wygląda na postać niezwykle kontrowersyjną. Z jednej strony typowy rodak lat 90., który odsiadywał wyrok za założenie gangu, z drugiej być może bez jego lekkiej ręki kibice Rubina nie musieliby pamiętać „złotych” lat zespołu. W zasadzie, jeśli oceniać go wyłącznie jako funkcjonariusza piłkarskiego, to wygląda na profesjonalistę, ale jego mrocznej przeszłości nie można wymazać gumką. A wszystkie dotychczasowe zwycięstwa kazańskiej drużyny pozostały już tylko gdzieś w pamięci. Obecny Rubin to w ostatnich latach niezwykle żałosny widok. Obecne kierownictwo, w tym Saimanow, nie jest tu bezpośrednio winne. Tutaj widzimy szlak, który wychodzi z rąk byłego kierownictwa zespołu, na którego czele stał burmistrz Kazania Ilsur Metshin. Pozostaje pytanie: jak Rubin spodziewał się wyjść z sytuacji, w której jednego lata wydał 40 milionów euro na nowicjuszy? Wygrywając Ligę Mistrzów? I przyjmowali głównie bezimiennych ludzi, których teraz nie widać ani nie słychać. Jedynym wyjątkiem wydaje się być Alex Song, który jednak nadal nie wychodzi zza kulis. Później kameruński piłkarz znalazł się na liście najgorszych transferów Barcelony, co również daje powód do wątpliwości co do kompetentności poprzedniego kierownictwa Rubina.
To właśnie tego rodzaju zabawne zakupy prowadzone przez Metshina położyły kres najbliższej przyszłości Rubina, wciągnęły drużynę w walkę o przetrwanie i doprowadziły do zakazu udziału w europejskich pucharach. W związku z tym każdy chce zapytać, dlaczego nikt tak naprawdę nie odpowiedział na to pytanie? Co więcej, jak się później okazało, Kurban Berdyjew, który wrócił do Kazania, nawet nie zdawał sobie sprawy z przepaści finansowej, która powstała w zespole na tle przeciętnych wydatków. A po tym wszystkim tandem Berdiewa i Saimanowa wcale nie przypominał mistrza. Tym razem zespół po prostu próbował przetrwać, zachowując się jak typowy handlarz: biorąc zawodników taniej, Rubin próbował ich sprzedać po wyższej cenie.
A czego wszyscy chcieli od Kurbana Bekiewicza, który próbował grać w piłkę w tak piekielnych warunkach? Właśnie przyjechał, a sześć miesięcy później zespół praktycznie pozbył się niepłynnych aktywów zakupionych za Mięcina, a następnie lojalni mu piłkarze poszli za Bierdijewem. Serca kibiców znów zaczęły krwawić, gdy Christian Noboa oddał swoje charakterystyczne strzały na bramkę przeciwników, a jakże pożegnalnie kazańska drużyna pożegnała się ze swoim weteranem Gekdenizem Karadenizem, który z powodu łez nie mógł poprawnie wymówić słów. Ale to się skończyło, po czym nastąpiło gwałtowne przejście na młode zwierzęta, w połączeniu ze zwykłą niestabilnością. Po co tu do cholery europejskie puchary i medale? Po prostu nie poleciałbym. Ten „Rubin” Kurbana Bierdijewa przypominał hydrę, która odcina jedną głowę, a potem pojawia się druga. Tak, wynik był kiepski, ale kazańskiej drużynie udało się utrzymać na powierzchni przez dwa sezony z rzędu.
Swoją drogą, jeśli wcześniej Saimanowa można było uznać wyłącznie za funkcjonariusza, to od marca 2018 roku stał się współwłaścicielem Rubina, a po odejściu Bierdijewa pozostał jedynym właścicielem. Jednak wówczas klub zdecydował się na prywatność, aby uniknąć sankcji ze strony UEFA za absurdalne zakupy, ale to nie wyszło. Zespół został zawieszony na dwa sezony, a w tym roku kazańska drużyna ma realną szansę na powrót do europejskich rozgrywek.
W rezultacie tandem po raz drugi nie zadziałał dla Saimanowa i Bierdijewa. Tyle, że Kurban Bekievich jest przyzwyczajony do pracy, stawiania sobie najwyższych celów, a nie walki o przetrwanie i nie zajmowania się wyłącznie młodszym pokoleniem. Saimanow jest teraz sam, zakład na młodego Sharonowa nie zadziałał, trener jako nowicjusz miał początkowo szczęście, ale potem wszyscy jego przeciwnicy nauczyli się jego gry na pamięć i natychmiast pozbawili go pracy. Po nim zespołem kierował Leonid Słucki. I wydaje się, że w rosyjskich realiach jest na szczycie, ale jeśli Rubin jest nastawiony na europejskie rozgrywki, to trudno szukać analogii z Bierdiewem, ponieważ były trener CSKA i reprezentacji nie ma zwycięstw nad Barceloną, Atlético W Madrycie i Bayernie, a także przebywając za granicą, doświadczenie zawodowe nie przyniosło mu większych sukcesów.
I wydaje się, że właśnie teraz na jego miejscu powinien być Bierdijew – człowiek, który na swoich barkach przetrwał najtrudniejszy okres i który powinien zostać za to nagrodzony. Porównaj kompozycję za Kurbana Bekievicha z obecną, wraz z nowicjuszami w postaci Olega Shatova, Soltmurada Bakaeva, Hwanga In Beoma i Djordje Despotovicha. Wydaje się, że z takimi zawodnikami nie byłoby tak mrocznych czasów jak za Berdiewa. I to jest wyjątkowo niesprawiedliwe!
Opinie