Los wielkich: główne indywidualne rekordy NHL
PPS opowiada o najlepszych rekordach życiowych National Hockey League.
Postaw zakład, w którym wygrywają obie strony, w Fonbet!
National Hockey League, jak każdy sport w Ameryce Północnej, ma obsesję na punkcie statystyk. Tutaj liczą wszystko, co można policzyć, a czasem nawet to, czego nie można policzyć. Oczywiście istniejący ma nieco ponad sto lat i zgromadził ogromną liczbę różnych osiągnięć. ProstoProSport opowiada o głównych rekordach życiowych zawodników rozgrywających w najsilniejszej lidze hokejowej na świecie.
Większość meczów
Kto: Gordiego Howe'a
Jak dużo: 1767
Kiedy: 1946-1971; 1979-1980
Dla kogo: Detroit, Hartford
W play-offach: Chris Chelios (266)
Historia NHL jest bogata w liczne rekordy, ale taniec trzeba zacząć od pieca – czyli od ilości rozegranych meczów. Symboliczne jest to, że pan Hokej grał najwięcej w lidze. To prawda, że na początku legendarny Gordie Howe był nazywany Mr. Elbows – ze względu na jego arogancki i niezwykle twardy styl gry. Zaskakujące jest to, że w tych brutalnych latach, kiedy grał, napastnik zmienił styl za radą trenera.
Tommy Ivan, który pracował z nim w Detroit, gdy hokeista spędził już pięć sezonów w lidze i zdobył Puchar Stanleya, stwierdził, że nie przystoi tak wielkiemu mistrzowi zachowywać się jak punk na lodzie. Howe słuchał, a następnie grał jak dżentelmen, choć uwiecznił „Hat-trick Gordiego Howe’a” (gol, asysta i walka). W ciągu następnych pięciu lat zdobył jeszcze trzy Puchary Stanleya i został Mr. Hockey, gdy przekroczył granicę 500 goli w sezonie zasadniczym.
Kariera Howe'a jest wzorem długowieczności. A raczej nieosiągalny ideał. W momencie swojego ostatniego meczu miał – aż strach sobie wyobrazić – 52 lata i 11 dni. Grał nawet w hokeja ze swoimi synami, a kiedy w 1997 roku wszedł na lód w meczu IHL dla Detroit Vipers, grał w hokeja przez sześć dekad! Przez długi czas to on pozostawał najbardziej produktywnym zawodnikiem w historii i nadal jest jednym z dwóch, którzy przekroczyli granicę 800 bramek. Cóż, 1767 meczów w sezonie zasadniczym wygląda na niesamowitą poprzeczkę.
Ale w play-offach więcej grał Chris Chelios, który stał się supergwiazdą w Chicago, ale swoje osiągnięcie w dużej mierze zawdzięczał temu samemu Detroit, gdzie grał od 1999 do 2009 roku i trzykrotnie zdobył Puchar Stanleya. Kariera obrońcy przypomina karierę jego poprzednika, napastnika: ostatni mecz w najsilniejszej lidze świata rozegrał w wieku 48 lat i 2 dni, co jest drugim osiągnięciem w historii, a do tego ma na koncie tyle samo 25 sezonów co Howe.
Większość meczów z rzędu
Kto: Douga Jarvisa
Jak dużo: 964
Kiedy: 1976-1987
Dla kogo: Montreal, Waszyngton, Haftford
W amerykańskiej tradycji sportowej zawsze ceniono walory bojowe i przywódcze, a do nich zalicza się chęć wyjścia na lód za wszelką cenę. Dlatego rekordy wszechczasów NHL Nie sposób przedstawić nie wspominając o żelaznych ludziach, czyli zawodnikach, którzy rozegrali najwięcej meczów bez przerw.
Rekordzistą w tym przypadku jest słynny środkowy Doug Jarvis, który został wybrany przez Toronto z 24. miejscem w drafcie, ale nie rozegrał ani jednego meczu dla Maple Leafs, ponieważ został sprzedany do Montrealu. Z pewnością Maple Leafs nie raz żałowali tej decyzji, bo Jarvis bardzo szybko stworzył duet z inną legendą, Bobem Gaineyem, uważanym za jednego z najostrzejszych w lidze. I choć Toronto marzyło o Pucharze Stanleya ( nadal to robi), to Canadiens z Jarvisem w składzie zdobyli je.
Jarvis zdobył najważniejsze trofeum klubowe na świecie w pierwszych czterech sezonach swojej kariery i spędził w sumie siedem lat w drużynie Canadiens, nie opuszczając ani jednego meczu w sezonie zasadniczym. Seria była kontynuowana w Waszyngtonie, gdzie grał przez trzy i pół roku i zdobył nagrodę dla najlepszego defensywnego napastnika ligi. W 1985 roku został sprzedany do Hartford i passa dobiegła końca dopiero po trzecim sezonie w Whalers.
Jarvis rozegrał 964 mecze z rzędu, bijąc rekord swojego poprzednika i współczesnego Gary'ego Ungera, który rozegrał 911 meczów z rzędu. Współczesne pokolenie ma także swojego Iron Mana. To oczywiście obrońca St. Louis Blues Jay Bouwmeester, który pojawił się na lodzie w 737 meczach z rzędu i ustanowił ligowy rekord reprezentantów swojej roli. I choć 36-letni hokeista kontynuuje karierę, nie będzie mógł poprawić swojego osiągnięcia, gdyż dobra passa została już przerwana.
Większość Pucharów Stanleya
Kto: Henryk Ryszard
Jak dużo: 11
Kiedy: 1956-1974
Dla kogo: "Montreal"
Jeśli chodzi o zdobyte Puchary Stanleya i rekordzistów wśród zawodników w tym parametrze, osiągnięcie ustanowione obecnie przez Henriego Richarda prawdopodobnie nigdy nie zostanie pobite. Oczywiście nie można obiecać, ale rekord brata nie mniej znanego Maurice'a Richarda, a także członka Hockey Hall of Fame, można uważać jedynie za wieczny tylko z przesądu.
Richard należał do słynnego pokolenia dynastii montrealskiej, która zdobywała Puchar Stanleya jeden za drugim. Henry ma ich 11 w swojej karierze. Co zaskakujące, nikt inny nie osiągnął tej liczby, chociaż wszyscy jego najbliżsi prześladowcy również reprezentują Canadiens. I tak Jean Beliveau i Yvan Cournoyer zdobyli po dziesięć Pucharów Stanleya, Claude Provost ma dziewięć trofeów, a następnie Jacques Lemaire, Maurice Richard, Serge Savard (po osiem) i Jean-Guy Talbot (po siedem). I dopiero Red Kelly udało się jakoś wcisnąć w tę firmę swoimi ośmioma Pucharami, bo zaczął je zdobywać w Toronto, ale z czasem przeniósł się do Detroit, gdzie kontynuował.
Cóż, we współczesnych realiach pułapu wynagrodzeń, mającego właśnie na celu zapewnienie ciągłej rotacji liderów i osób z zewnątrz w NHL, po prostu nie jest możliwe stworzenie prawdziwej dynastii. Nawet Detroit w latach 90. oraz Chicago i Pittsburgh w pierwszej dekadzie XXI wieku nie były takie w pełnym tego słowa znaczeniu. Zatem ostatnimi dynastiami w lidze pozostaną Islanders z pierwszej połowy lat 2000. oraz Edmonton, które zastąpiło ich w drugiej, z Gretzkym, Markiem Messierem i Jarim Kurrim. Ale tam oczywiście nie było mowy o jakichkolwiek 80 Pucharach Stanleya.
Większość bramek
Kto: Wayne’a Gretzky’ego
Jak dużo: 894
Kiedy: 1978-1999
Dla kogo: Edmonton, Los Angeles, St. Louis, Rangers
W play-offach: Wayne Gretzky (122)
Nieważne, kto to zrobił rankingi wszechczasów NHL, Wayne Gretzky nadal będzie na pierwszym miejscu. I choć przed nim było wielu wybitnych hokeistów, a po nim grały, grają i będą grać prawdziwe legendy, Wielki wywarł na hokej wpływ podobny do tego, jaki pokazał w koszykówce Michael Jordan. Gretzky był naprawdę wyjątkowym hokeistą – inteligentnym, subtelnym, bystrym, niesamowicie produktywnym w szczytowym okresie i zdrowym. Właściwie pod wieloma względami to zdrowie pozwoliło mu ustanowić rekord strzelonych bramek, który do niedawna uważany był za wieczny.
Albo raczej, wyjątkowe 894 gole, które Wayne strzelił w sezonie zasadniczym, mogły zostać pobite przez Mario Lemieux, ale problemy z plecami zbyt wiele zabrały SuperMario. Jednak Gretzky potrzebował najmniejszej liczby meczów, aby osiągnąć granicę pół tysiąca bramek – tylko 575 meczów. To prawda, że po 30 latach występ Gretzky'ego zauważalnie spadł, co wynika nie tylko z starzenia się, ale także z faktu, że nie grał już w niepowtarzalnym Edmonton.
W każdym razie to właśnie o golach Gretzky'ego mówi się teraz najwięcej. Wszystkiemu winny jest Aleksander Owieczkin. Kapitan „Waszyngtona” robi to, co jeszcze niedawno wydawało się absolutnie niemożliwe: daje wiarę w realność zdobycia szczytu Gretzky’ego. Rosyjski snajper, jedyny w kraju w klubach 500 i 600, ma już na swoim koncie 698 goli. Jeśli nie dzisiaj, to jutro lub pojutrze dołączy do klubu 700, a tam jest tylko siedmiu zawodników. Ovi wyprzedzili jedynie Howe (801), Jaromir Jagr (766), Brett Hull (741), Marcel Dionne (731), Phil Esposito (718) i Mike Gartner (708).
Za nimi stoi już cała masa legend, w tym niedawno zmarły Mark Messier, Steve Yzerman i Mario Lemieux, ale najważniejsze, że przy obecnym tempie sześć, a nawet pięć sezonów wystarczy, aby Aleksander obalił Gretzky'ego od pierwszego kolejka najlepszych snajperów wszechczasów. Niedawno dyspozytor Aleksandra, Szwed Nicklas Backstrom, sam podpisał nowy sześcioletni kontrakt z Capitals; przedłużyć umowę - jest coraz lepiej.
Cóż, jako bonus, powinniśmy prawdopodobnie pamiętać, jak wielu uważa, najlepszy gol w historii NHL, strzelony przez jeszcze młodego Owieczkina w meczu przeciwko Coyotes, których, notabene, trenował wówczas... Gretzky. Na to arcydzieło można patrzeć tak długo, jak na płonący ogień. Właściwie, taki właśnie jest.
Najwięcej punktów
Kto: Wayne’a Gretzky’ego
Jak dużo: 2857
Kiedy: 1978-1999
Dla kogo: Edmonton, Los Angeles, St. Louis, Rangers
W play-offach: Wayne Gretzky (382)
Jeśli Owieczkin nadal może pobić rekord snajperski Gretzky'ego, to nikt nie będzie w stanie pokonać Wayne'a Wielkiego w historii NHL pod względem bramek i asyst. Nieważne, jak bardzo Connor McDavid lub przyszli Nexvanowie się starają, 2857 (894+1963) punktów to trochę szaleństwo. Gretzky w 20 lat zdobył prawie trzy tysiące punktów, natomiast grający przez prawie 28 lat Jagr, który ma drugi wynik, nie zdobył nawet dwóch tysięcy – 1927 (766 + 1155). Trzecie miejsce z 1887 (694+1193) punktami zajmuje Messier – człowiek mający wizerunek lidera rankingu najlepsi liderzy NHL w historii.
Jeśli chodzi o obecnych hokeistów, pierwszym z nich jest brodaty weteran z San Jose, Joe Thornton, któremu, jak się wydaje, nie udało się w swojej karierze zdobyć Pucharu Stanleya. W 1621 meczach zdobył w sezonie zasadniczym 1502 (415+1087) punktów. Spośród Rosjan pierwszym jest oczywiście Owieczkin. Aleksander Wielki ma 1268 punktów (698+570) w 1137 meczach i obecnie zajmuje 38. miejsce, nieco wyprzedzając Sidneya Crosby'ego z Pittsburgha. Spośród obecnych rosyjskich zawodników Evgeny Malkin również znajduje się w pierwszej setce, a wśród tych, którzy zakończyli swoje kariery, są Siergiej Fiodorow, Aleksiej Kowaliow i Aleksander Mogilny. Z pewnością w czołówce poczekamy na Nikitę Kucherova, który wymienił kamień milowy w postaci 500 meczów, i pozostaje ubolewać, że Artemy Panarin rozpoczął swoje występy za granicą nieco późno, choć ma jeszcze mnóstwo czasu.
Najwięcej asyst
Kto: Wayne’a Gretzky’ego
Jak dużo: 1963
Kiedy: 1978-1999
Dla kogo: Edmonton, Los Angeles, St. Louis, Rangers
W play-offach: Wayne Gretzky (260)
Przyznaj, nie jesteś zaskoczony: Wayne Gretzky ma więcej niż tylko to, co najlepsze punktów wszechczasów NHL, jest nie tylko czołowym strzelcem ligi, ale także numerem jeden pod względem asyst. Dla środkowego napastnika są one na ogół ważniejsze niż własne krążki, ponieważ w drużynie na lodzie nie jest jedna, ale pięć osób, ale gra nadal jest zależna od środkowego napastnika i jeśli zdobędzie kilka asyst, to jest powodem do zastanowienia się nad jego poziomem.
Ale na drugim miejscu jest osoba, której nazwisko nie zostało jeszcze wymienione. To prawda, tylko i wyłącznie dlatego, aby nie dać się ponieść myślom, ponieważ legendarny partner Mario Lemieux w Pittsburghu, Ron Francis, jest również częścią 10 strzelców bramek w historii NHLzajmując w nim honorowe, piąte miejsce. Jeśli chodzi o asysty, dał ich aż 1249. Trzeci Messier miał na koncie 1193 asysty, ale łącznie 12 hokeistów, w tym Thornton, przekroczyło tysiąc. Dla porównania McDavid, obecnie uważany za najlepszego zawodnika świata i geniusza generalnego, w wieku 23 lat ma na swoim koncie 294 asysty – to dużo, ale droga do wielkości jest jeszcze długa przed nami.
Najlepszy wynik w zakresie użyteczności
Kto: Larry'ego Robinsona
Jak dużo: + 722
Kiedy: 1972-1992
Dla kogo: Montreal, Los Angeles
W play-offach: Jari Kurri (+101)
Nie bez powodu 193-centymetrowy Larry Robinson otrzymał przydomek Big Bird. Nie chodzi tylko o jego wskaźniki antropometryczne, ale także o jego lot. Występując w NHL w 1972 roku, pozostawił najjaśniejszy ślad w lidze, ustanawiając na przykład rekord największej liczby występów w play-offach z rzędu - 20. Bryła z Montrealu jest z pewnością jednym z najlepszych reprezentantów swojej roli w historii. Co ciekawe, on sam wymieniając pięciu największych obrońców NHL, wymienił swoich partnerów: Serge'a Savarda i Guya Lapointe, a także Bobby'ego Orra i Wiaczesława Fetisowa.
Robinson sześciokrotnie zdobył Puchar Stanleya z Montrealem, dwukrotnie został wybrany najlepszym obrońcą ligi, a raz nawet został MVP play-offów, ale jego wskaźnik użyteczności nadal wyróżnia się. W swojej karierze zgromadził +722, czego nie zepsuło nawet przejście do Los Angeles na ostatnie trzy sezony.
Co ciekawe, liderem „plus/minus” w play-offach jest jeden z najwspanialszych Finów w historii hokeja, Jari Kurri, który pięciokrotnie zdobywał Puchar Stanleya w wielkim Edmonton, a potem podróżował po drużynach i skrzyżował swoje ścieżki z Gretzky'm i Messierem więcej niż raz. Tak więc Fin mógł stać się jedynym w lidze, którego użyteczność przekroczyła sto w play-offach - „+101”.
Najwięcej bramek w grze w przewadze
Kto: Dave Andreychuk
Jak dużo: 274
Kiedy: 1982-2006
Dla kogo: Buffalo, Toronto, New Jersey, Boston, Kolorado, Zatoka Tampa
W play-offach: Brett Hull (38)
Jeśli ktoś skompletuje podobny materiał, powiedzmy za rok, to liderem w historii ligi pod względem bramek zdobytych w grze w przewadze będzie prawdopodobnie inna osoba, ale na razie rekord 274 goli nadal należy do człowieka, który spędził trzy dziesięciolecia, ale swój jedyny Puchar Stanleya zdobył zaledwie kilka lat przed końcem swojej kariery (w 2004 r. z Tampą) na rzecz Dave'a Andreychuka.
Inny legendarny napastnik-snajper Brett Hull strzelił 265 goli, a Aleksander Owieczkin strzelił w większości 259 goli. Jeśli sprawa jest nadal otwarta w świetle rekordu Gretzky'ego, do którego dąży kapitan Waszyngtonu, to Ovi może strzelić 16 goli ze swojego biura w lewym polu rzutowym po tym, jak jego przeciwnicy zostali wyrzuceni z boiska jeszcze w tym sezonie, a w przyszłym sezonie zrobi to z prawdopodobieństwem 99,9%.
Najwięcej straconych bramek
Kto: Wayne’a Gretzky’ego
Jak dużo: 73
Kiedy: 1978-1999
Dla kogo: Edmonton, Los Angeles, St. Louis, Rangers
W play-offach: Marek Messier (14)
Jest jednak mało prawdopodobne, aby ktokolwiek w mniejszości mógł pobić rekord Wayne’a Gretzky’ego. Wielki wyprzedził wszystkich swoimi 73 golami, bo 10-bramkowa przewaga nad Messierem, jeśli mówimy o tym wskaźniku, może być efektem trzech do pięciu sezonów pracy nawet dla specjalisty od takich bramek. Dalej są dwie kolejne legendy: Steve Yzerman (50) i Mario Lemieux (49). Wszyscy inni są bardzo daleko. Wśród współczesnych zawodników najlepszy jest weteran Marjan Gossa, ale nie doszedł nawet do połowy drogi do Gretzky’ego, strzelając 34 takie gole.
Najwięcej goli w dogrywce
Kto: Aleksander Owieczkin
Jak dużo: 23
Kiedy: 2005 - obecnie
Dla kogo: "Waszyngton"
W play-offach: Joe Sakić (8)
W grze w przewadze rosyjski napastnik nie stał się jeszcze najlepszy, ale pod względem bramek w dogrywce Owieczkin w historii NHL już liderem. To kolejny mały akcent, który pokazuje, ile kapitan znaczy dla Capitals i że nosi ten pasek nie bez powodu, prowadząc swoich kolegów z drużyny swoim przykładem. Znajdujący się w drugiej linii Jagr strzelił 19 takich bramek, ale swoich statystyk nie poprawi.
Czterech zawodników zdobyło po 16 goli w dogrywce, ale Daniel Sedin i Patrik Elias nie podniosą poprzeczki, ale mogą to zrobić Sidney Crosby i Ilya Kowalczuk, którzy niedawno strzelili swojego 16. takiego gola.
Najwięcej minut karnych:
Kto: Tygrysa Williamsa
Jak dużo: 3971
Kiedy: 1974-1988
Dla kogo: Toronto, Vancouver, Detroit, Los Angeles, Hartford
W play-offach: Dale Hunter (729)
Gracze NHL w historii ligi, które na skalę przemysłową zgromadziły karne minuty, może nie zostałyby uznane za takie legendy, gdyby nie wyróżniały się innymi wskaźnikami, ale pozostawiły po sobie poważny ślad. Nie możemy więc nie docenić ani nie podziwiać dokonań Tigera Williamsa, który nie tylko spędził na ławce kar prawie trzy dni, ale także sześciokrotnie w swojej karierze potrafił przepracować ponad 300 minut w sezonie. Jeszcze bardziej imponujące jest to, że Williams zrobił to dwukrotnie dla trzech zespołów: Toronto, Vancouver i Los Angeles.
Poprzedni kultowy kapitan Waszyngtonu strzelił o około 400 minut mniej, a wówczas być może najbardziej nieudany trener Owieczkina swojej epoki – Dale Hunter. Jednak nieustępliwy defensywny środkowy tyran znalazł się także w roli trenera i poprowadził kanadyjską drużynę młodzieżową do złotego medalu MFM w tym roku. Cóż, najlepszą ilustracją tego, jak zmieniła się liga, jest brak aktywnych zawodników nawet w pierwszej setce pod względem kar. Tygrys nie ma się czego bać.
Opinie