Nieletnia prostytutka i walka z Robbenem. Wszystkie skandale Francka Ribery'ego

Franck Ribery pozostaje nie tylko świetnym piłkarzem, ale także osobą, której nieustannie towarzyszą skandale. 

Nieletnia prostytutka

W 2010 roku francuska policja przeprowadziła nalot na paryskie burdele w poszukiwaniu wizyt zawodników Gallic Roosters z 2008 roku.

Nazwisko Ribery pojawiło się jako jedno z pierwszych i to w kontekście związku z nieletnią wówczas Zahią Dehar. Doszło do strasznego skandalu, a poza tym Frank był wtedy żonaty. Ale wszystko zostało załatwione.

Pomogła w tym sama Mademoiselle Dehar. Powiedziała, że ​​​​naprawdę miała więź z Riberym - przyjaciele „dali” ją Frankowi na urodziny, a później polecił ją nawet swoim kolegom z reprezentacji – Hatemowi Benowi Arfie, gubernatorowi Sydney i Karimowi Benzemie. Ale Dehar powiedziała również, że okłamała Ribery'ego co do swojego wieku, twierdząc, że ma 20 lat.

To wyznanie zamieniło karę pomocnika Bayernu z trzech lat więzienia na niewielką grzywnę.

Pozostali oskarżeni w tej sprawie również odnieśli jedynie lekkie obrażenia. Jeśli chodzi o Dehar, skandal wyszedł jej na korzyść: stała się jedną z najbardziej rozchwytywanych modelek do towarzystwa w Paryżu, kupiła sobie ogromne mieszkanie w pobliżu Parc des Princes, a po opuszczeniu wątpliwej branży znalazła się w świecie mody, stając się muza Karla Lagerfelda, Christiana Louboutina i innych gwiazd.

Zakhia nie ma pretensji do Franka, zapewniając, że był wobec niej szarmancki i uprzejmy. Cóż, co o tym myśli żona Ribery’ego, pozostaje tajemnicą.

Pociągnąłem Robbena

„Napad” to historyczne ogniwo nie tylko Bayernu, ale całej europejskiej piłki nożnej. Jednak stosunki między Francuzem a Holendrem nie zawsze układały się gładko.

Wynika to przede wszystkim z gwałtownego temperamentu Ribery'ego. Wielokrotnie atakował partnerkę słownie, a raz nawet użył pięści!

Stało się to w 2012 roku, podczas przerwy w półfinale Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Frank powiedział później, że wszystko zaczęło się od rzutu wolnego. Pozycja była korzystna dla praworęcznego, a Jupp Heynckes zalecił, aby takie uderzenia wykonywał Ribery lub Toni Krooos. Robben stanął po stronie tego ostatniego na boisku i próbował odsunąć Francuza od piłki. I za to dostałem w szatni policzek.

Arjen oczywiście również w tej sytuacji nie był dobrym chłopcem: najpierw przeklął Ribery'ego, to, co reprezentuje świat, a potem także próbował walczyć wręcz. Wyszedł mu jednak ustny upomnienie, ale Ribery, jako inicjator bójki, został ukarany przez Bayern grzywną w wysokości 50 tys. euro.

Oboje powiedzieli później, że to był najgorszy moment w ich związku – od tego czasu było już tylko lepiej.

Jeśli chodzi o Real Madryt, Bayern podał wówczas w rzutach karnych, ale w decydującym meczu Niemców zatrzymała rewelacyjna Chelsea Roberto Di Matteo.

Marihuana na wakacjach

W czerwcu 2014 roku w Brazylii dopiero rozpoczęły się mistrzostwa świata, ale Ribery nie pojechał na nie ze względu na problemy z plecami. A zamiast piłki nożnej oddałem się relaksowi.

Frank na Ibizie tak szybko odzyskał siły, że wkrótce trafił na pierwszą stronę Bilda – dziennikarze uwiecznili, jak w towarzystwie przyjaciół zapalił papierosa, który wyglądem bardzo przypominał „jonta”.

„Ribery pali marihuanę, podczas gdy Francja walczy na mundialu!” – brzmiały nagłówki gazet. Przedstawiciele piłkarza oczywiście wszystkiemu zaprzeczyli, ale kto im uwierzył? Kiedy Les Blais odpadł z Pucharu Świata, Frank był jednym z głównych kozłów ofiarnych.

W rezultacie zaledwie dwa miesiące później, w sierpniu 2014 roku, Ribery ogłosił odejście z reprezentacji. Swoją decyzję motywował kontuzjami i chęcią spędzenia większej ilości czasu z rodziną. Ale prawda jest też taka, że ​​po skandalu z marihuaną sami Francuzi nie chcieli go już widzieć w drużynie. Jego reputacja była na dnie.

Uderzyć dziennikarza

Sezon 2018/19 był ostatnim dla Ribery'ego w Bayernie i spędził go w taki sam sposób, jak wszystkie poprzednie – na przemian świetne mecze i głupie wybryki.

Jeden z najwyraźniejszych przykładów swojej głupoty Frank pokazał 12 listopada 2018 roku po przegranym meczu z Borussią Dortmund. Zaraz po meczu dziennikarz beIN Sports Patrick Guillou zapytał weterana, czy czuje się winny utraty dwóch bramek. W odpowiedzi Ribery trzykrotnie uderzył korespondenta w twarz i uderzył go w klatkę piersiową.

Gdyby na miejscu Franka znalazł się mniej autorytatywny zawodnik, groziłoby mu haniebne wykluczenie z drużyny, grzywna i proces. Ribery jest jednak żywą legendą Allianz Arena, a Bayern zrobił wszystko, co w jego mocy, aby zatuszować tę nieprzyjemną historię.

Dyrektor sportowy Monachium Hasan Salihamidzic zorganizował spotkanie Franka i Guillou, podczas którego dawni znajomi zawarli pokój. Dzięki temu skrzydłowy oszczędził nieprzyjemnej godziny w sądzie. Jednocześnie Ribery przeprosił za swoje zachowanie przed kamerą i zapłacił grzywnę.

No i kolejna ciekawostka: zarówno Bayern w ogóle, jak i Frank w szczególności po tym incydencie zagrali znacznie lepiej, zaczęli strzelać więcej bramek, a wiosną wyrwali mistrzostwo z rąk Borussii. Wybuch negatywnego nastawienia Francuza w zasadzie przyniósł korzyści wszystkim w klubie.

Złoty stek i sprzeczka z fanami

W styczniu tego roku, będąc na wakacjach, Ribéry zamieścił na Instagramie film, na którym je „złoty” stek za 1200 euro, przygotowany przez modnego obecnie tureckiego szefa kuchni Nusreta Gökçe, lepiej znanego jako Salt Bae.

Obserwatorzy piłkarza byli oburzeni taką stratą pieniędzy i doradzali mu, aby zaangażował się w działalność charytatywną. A co z Frankiem? Odpowiedział w swoim stylu.

„Wyjaśnijmy to sobie jasno w 2019 roku. Zacznijmy od zazdrosnych, złych, tych, którzy zostali poczęci z powodu pękniętej prezerwatywy. *** Jestem waszymi matkami, waszymi babciami, a nawet waszym drzewem genealogicznym. Nie jestem ci nic winien. Odniosłem sukces dzięki Bogu, sobie, mojej rodzinie i przyjaciołom, którzy we mnie uwierzyli. Reszta to kamyki w butach” – jak widać Frank ma lekkie trudności z przyjęciem krytyki.

Oczywiście po tym użytkownicy portalu społecznościowego wpadli w jeszcze większą wściekłość, dołączyły żółte publikacje, więc po kilku dniach Ribery musiał się usprawiedliwiać nie w Internecie, ale w prawdziwym życiu.

W rezultacie Frank musiał zapłacić wysoką karę, którą Bayern, zdaniem Salihamidzicia, potrącił z pensji skrzydłowego.

Choć nie wszyscy partnerzy Francuza się z tym zgadzali. Na przykład Thomas Müller stanął w obronie Ribery'ego, zauważając, że w trakcie swojej kariery był zbyt aktywnie terroryzowany przez dziennikarzy i miłośników wszelkiego rodzaju sensacji.

Opinie