Atlético ma więcej zawodników Realu Madryt niż samego Realu Madryt. Kluby złamały pakt o nieagresji

Słynny koszykarz wziął udział w jednym z przedsezonowych treningów Atlético w Stanach Zjednoczonych. Carmelo Anthony jest teraz wolnym agentem, więc znalazł czas na stworzenie kanału na YouTube, dla którego wymyślił bardzo prostą nazwę – „ThisIsMelo”.

Melo rozmawiał z Janem Oblakiem i Stefanem Saviciem, którzy przekonali zawodnika NBA, że Atlético zbliża się do poziomu gigantów hiszpańskiego futbolu. Anthony wydawał się im wierzyć, ale jedno zdanie sprawiło, że bramkarz i obrońca wzdrygnęli się: „Wiem, że wasza drużyna czuła się kiedyś jak młodszy brat Realu Madryt”.

Bądźmy szczerzy – to absolutna prawda. Innych wniosków po prostu nie da się wyciągnąć, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że klub z czerwono-białej części Madrytu nie pokonał swojego wroga od czternastu sezonów. Aż przyszedł Diego Simeone i zmienił wyniki derbów stolicy, a wraz z nim dwubiegunowość całej Hiszpanii.

Jak przystało na młodszego brata, Atlético musiało nosić rzeczy, które z jakiegoś powodu nie pasowały Realowi. Należą do nich na przykład Juanfran Torres i Filipe Luis – legendarni gracze trybun Vicente Calderon, którzy przeszli przez słynną La Fabrica.

Z kremową przeszłością. Saul, Morata i trzech innych zawodników Atlético, którzy przeszli przez akademię Realu Madryt

W przyszłości nie było sensu karmić kosztem akademii rekordzistów Ligi Mistrzów, ponieważ klub prowadzony przez Enrique Cerezo i Miguela Angela Gila sam zapewnił sobie przyzwoity personel. Głównym potwierdzeniem słuszności tej polityki są żywe symbole w osobach Coque i Saula Nigueza.

W ostatnich latach Atlético powróciło do swojego poprzedniego wektora, który opiera się na pozyskiwaniu wykonawców, którzy otrzymali piłkarską edukację w La Fabrica. A jeśli nikt nie zwrócił uwagi na transfer rezerwowego bramkarza Antonio Adana, transfer Alvaro Moraty stał się skandaliczny.

Dlaczego Atlético ponownie otworzyło puszkę Pandory?

Faktem jest, że Real jako pierwszy złamał tzw. pakt o nieagresji, który całkowicie zabraniał dokonywania bezpośrednich transakcji pomiędzy dwoma klubami ze stolicy Hiszpanii. To niepisane zasady nie pozwoliły Florentino Perezowi pozyskać jednocześnie Sergio Aguero i Radamela Falcao.

 

⚽️?? A por el pase a la final @realmadrid!! #HalaMadrid #TBT #BuenosRecuerdos pic.twitter.com/XeElW23qNh
— Theo Hernandez (@TheoHernandez) 27 lutego 2019 r

 

Prezydent Realu Madryt wytrwał długo, ale wkrótce nie mógł się oprzeć i splunął na cały zbiór przepisów, na które nie wyraził zgody. Dlatego przedwczoraj wykupił kontrakt Theo Hernandeza, który uczył się podstaw futbolu w akademii Atlético. Czy było warto? Ledwie. Gracz jest już w Mediolanie.

Oczywiście Theo nie jest Aguero ani Falcao. Jednak przejście z jego udziałem wystarczyło, aby sprowokować macierzysty klub do odwetu. Po wspomnianych już Adanie i Moracie czerwono-biała drużyna Madrytu poszła jeszcze dalej i tego lata skonsolidowała przepracowany materiał.

Przez całe okienko transferowe Atlético, można powiedzieć, nie odeszło od koryta „wielkiego brata”. Diego Simeone miał już do dyspozycji Mario Hermoso, który choć rozkwitł w Espanyolu, połowa praw do rodaka z La Fabrika należała do Realu (jego budżet uzupełniono o 12,5 mln euro).

Działania srebrnego medalisty mistrzostw Hiszpanii pokazały, że klub nie gardzi już zawodnikami z kremową przeszłością. Adan, Morata i Hermoso szukają teraz szczęścia w Wanda Metropolitano, ale żaden z nich bezpośrednio nie zmienił barw, co jest odbierane z wrogością wśród fanów.

 

Como un niño… con colores nuevos.
Feliz por incorporarme a un equipo de grandes aspiraciones, enormes ilusiones y brillante realidad.

Jak dziecko…. z nowymi kolorami.
Jestem zachwycony możliwością dołączenia do wspaniałego zespołu z wielkimi aspiracjami i ogromnymi ambicjami.#AúpaAtleti pic.twitter.com/1q45uH3CiC
— Marcos Llorente (@marcosllorente) 28 czerwca 2019 r

 

A Marcos Llorente zrobił poważny krok w swojej karierze, co wywołało mieszane uczucia. Z jednej strony przeszedł do obozu historycznego zawodnika, z drugiej jednak bratanek legendarnego Paco Gento od zawsze chciał wygrywać w białej części Madrytu. I to nie wina Llorente, że Zinedine Zidane go zignorował.

Atletico znalazło już następcę Rodriego Hernandeza. Był to Llorente z Realu Madryt

Warto zauważyć, że Atlético najwyraźniej na tym nie poprzestanie. A jeśli nikt nie postawi mu zarzutów za ewentualny transfer napastnika Valencii Rodrigo Moreno (który spędził w strukturach Realu Madryt tylko jeden sezon), to Colchoneros spotkają się z poważną porcją krytyki pod adresem Jamesa Rodrigueza.

Nikt nie ma prawa potępiać drogi Diego Simeone, ale gdy zarzuca swojemu odwiecznemu rywalowi, że nie ma jasnego wektora rozwoju akademii, a następnie korzysta z usług jej absolwentów, to delikatnie mówiąc jest to , dziwny. Fakt orientacyjny: Atlético ma więcej absolwentów Realu Madryt niż sam Real Madryt.

Opinie