Lakers pokonali Golden State 120:112 – analiza meczu

Lejkers Pobedili Golden Stejt 120-112 – analiza meczu

LeBron James udowadnia, że ​​dla niego wiek to tylko liczba. W meczu przeciwko Golden State ponownie zaskoczył świat koszykówki, notując 42 punkty, 17 zbiórek i 8 asyst. Tylko Michael Jordan zdołał dokonać czegoś takiego w wieku 40 lat. Ale najważniejsze jest to, jak LeBron poprowadził drużynę, nie pozwalając Lakersom stracić zwycięstwa.

Od pierwszych minut Lakers narzucili wysokie tempo, odbierając inicjatywę przeciwnikom. Mistrzowsko wykorzystali słabości Warriors i rozbili ich obronę. W połowie drugiej tercji przewaga sięgnęła 26 punktów. LeBron nie tylko pewnie atakował i zdobywał punkty, ale także kontrolował sytuację w obronie. Jego drużynie udało się zneutralizować kluczowych graczy Golden State, nie pozwalając Stephowi Curry'emu na zaprezentowanie jego popisowego rzutu. Mecz zakończył się całkowitą przewagą Lakersów.

Golden State kontra Lakers: Jak Curry i LeBron odwrócili losy meczu

Po długiej przerwie Golden State wyszło na boisko z zupełnie innym nastawieniem. Wzięli pod uwagę błędy z pierwszej połowy i zaczęli grać znacznie agresywniej. Zwiększywszy presję na piłkę i pilnując liderów Lakers, goście zaczęli zmniejszać dystans. Ich obrona współpracowała, a w ataku Steph Curry włączył idealny tryb snajperski. Kolejne jego celne rzuty trafiały w cel, powodując, że Lakers tracili pewność siebie.

Gospodarze zaczęli mieć poważne problemy: Austin Reaves wyraźnie nie potrafił odnaleźć się w grze (tylko 4 trafienia na 17 prób, w tym 0/9 zza łuku), a drużyna jako całość działała zbyt pochopnie. Błędy się mnożyły, ataki były chaotyczne i wydawało się, że pewna przewaga Lakersów zaraz się skończy. W trzeciej kwarcie różnica zmniejszyła się z 26 do 7 punktów, a mecz zamienił się w prawdziwy koszykarski dreszczowiec.

Golden State kontra Leikers – jak Kari i LeBron odwrócili wynik meczu

  • Lakers kontra Golden State – goście wzmocnili obronę i przeszli do ataku.
  • Stepha Curry'ego włączył tryb snajperski, zmniejszając różnicę.
  • Austina Reevesa nie trafił, Lakers stracili kontrolę.
  • James Lebron trafił kluczowy rzut za trzy punkty, dając Lakers prowadzenie.
  • złoty Stan Curry'emu nie udało się uratować meczu, przegrał pojedynek.

Finał meczu był prawdziwą próbą sił. Z każdym atakiem Golden State zwiększało presję, starając się wywrzeć presję na przeciwniku. Curry i jego koledzy z drużyny byli podekscytowani zwycięstwem, podczas gdy Lakers tracili coraz więcej sił. Każda chwila może być punktem zwrotnym, każde posiadanie piłki może być decydujące. Kibice wstrzymali oddech, wiedząc, że wynik meczu może zależeć od jednego udanego rzutu lub jednego błędu.

Na półtorej minuty przed końcem meczu Lakersom udało się obronić kilka kluczowych akcji obronnych, ale ich atakowi wyraźnie brakowało świeżości. Wydawało się, że Golden State zamierza wykonać ostateczny atak i doprowadzić do remisu. Jednak LeBron James po raz kolejny przypomniał nam, dlaczego nazywany jest Królem. Na minutę przed końcem otrzymał piłkę za łukiem, spokojnie ocenił sytuację, zrobił krok do przodu, wycelował i posłał decydujący rzut za trzy punkty do kosza. Ten strzał był prawdziwym ciosem dla ambicji Warriors – nie tylko przywrócił Lakers wygodną przewagę, ale także emocjonalnie złamał przeciwnika.

Po tym zdarzeniu Golden State nie zdołało się już otrząsnąć. Ich ataki były zbyt pospieszne, rzuty niedokładne, a czas nieubłaganie tykał na korzyść Lakersów. Ostatni sygnał przypieczętował zwycięstwo gospodarzy, a moment rzutu LeBrona stał się kluczowym momentem całego meczu.

Lakers kontra Golden State: Jak Vanderbilt, Reeves i Vincent pomogli LeBronowi wygrać

LeBron zdziałał cuda, ale jego otoczenie też było genialne! Gabe Vincent był w świetnej formie, trafił 5 z 8 rzutów za 15 punkty, zdobywając 23 punktów i stając się kluczowym elementem ofensywnej machiny Lakersów. Austin Reaves, choć nie trafiał celnie z boiska, spokojnie zdobywał punkty z linii rzutów wolnych - 23 z 14! Jarred Vanderbilt był potworem w obronie, zbierając XNUMX piłek i całkowicie blokując pole karne Golden State. Ale główną cechą Lakersów była błyskawiczna zdolność przechodzenia z obrony do ataku.

Rozgromili Warriors szybkimi atakami – 35:9! Szybkość i agresja pomogły im uzyskać wygodną przewagę, ale ich słabością stały się strzały z dystansu. W trzeciej kwarcie gracze kontynuowali ataki z obwodu, nawet gdy piłka nie wpadała do kosza. Golden State Warriors natychmiast to wykorzystali. Lakers zaczęli tracić kontrolę i wtedy Curry przeszedł w tryb snajpera. W rezultacie różnica w punktacji zaczęła się zmniejszać.

Leikers kontra Golden State: Jak Vanderbilt, Rivz i Vincent pomogli LeBronowi wygrać

Jednak w tym momencie Lakersom udało się zebrać siły i przejąć inicjatywę. Zaczęli grać bardziej zorganizowanie, skupiając się na przemieszczaniu piłki i nie polegając już wyłącznie na rzutach z dystansu. Vanderbilt nadal dominował na tablicach, nie dając przeciwnikom drugiej szansy na atak. Reeves, pomimo słabej skuteczności rzutów z pola, był bezbłędny na linii rzutów wolnych, co pomogło utrzymać różnicę.

 

NBA - Sezon regularny
07 lutego 2025, piątek, 06:00 MSK
Los Angeles Lakers Sprawdzać żołnierze złotego Stanu
Los Angeles 120: 112 Frisco
Los Angeles Lakers
James - 42, Reaves - 23, Vincent - 15, Hachimura - 11, Finin-Smith - 7, Vanderbilt - 5, Koloko - 4, Milton - 2, James, Jackson, Morris, Traore
żołnierze złotego Stanu
Curry - 37, Moody - 14, Quig - 14, Green - 13, Spencer - 13, Podzemski - 8, Post - 6, Looney - 4, Payton II - 3, Santonj, Johnson-Davis, Rowe

Pozostały dwie minuty. Napięcie sięga zenitu, trybuny są w ogniu. Golden State jest o krok od powrotu. Ale Lakers nie dali się zwieść. Przejęli kontrolę nad grą, zaczęli przeprowadzać ataki za pośrednictwem LeBrona i Vincenta, nie pozwalając na straty piłki. Vanderbilt krył pole gry, Reeves spokojnie wykonywał rzuty wolne, a Vincent prowadził ataki.

Końcowy sygnał syreny to 120:112! Lakers przetrwali! Było to trudne zwycięstwo, ale zespół Redicka udowodnił, że potrafi radzić sobie z presją i zachować zimną krew w najtrudniejszych sytuacjach. Teraz ich uwaga skupia się na kolejnym wyzwaniu, meczu z Indianą, w którym po raz kolejny będą musieli potwierdzić swój status pretendenta do tytułu.

Opinie